Oczywiście można mieć konserwatywne podejście. Można wychować dziecko nie zabierając zabawek do kościoła. Można nauczyć od dzieciństwa skupiać się na słowach, które padają zza kazalnicy. Można. Jednak czy to nie walka z wiatrakami? Czy my jako rodzice nie ucierpimy zbytnio na tej walce, która może nie przynieść pożądanych efektów?
Nawet jeśli przychodzi w życiu dziecka taki moment, w którym zabranie zabawek do kościoła będzie destrukcyjne, tak niezabranie ich w najmłodszych latach będzie również destrukcyjne, ale już nie tylko dla dzieci, ale i ich i rodziców a nawet… Dla lokalnej kościelnej społeczności!
Szczerze mówiąc to w mało którym kościele potrzeby dzieci są realizowane od początku do końca. Ławki dostosowane do dorosłych, co sprawia, że dzieci widzą tylko plecy osoby z przodu. Jeśli jest opowiadana historia dla dzieci lub śpiewana wspólna piosenka, to nie zajmuje więcej niż 20 minut. W protestanckich kościołach organizowane są tzw. szkółki sobotnie lub niedzielne – super, ale nie zawsze zajmują całą część cotygodniowej uroczystości. W związku z tym trzeba przygotować zabawkowy oręż! Najlepiej jeszcze taki, by dziecko bawiąc się nimi nie schodziło z kościelnej ławki!
Mówiłam już o tym we wpisie kiedy idziemy pierwszy raz z dzieckiem do kościoła, ale przypomnę ;). Nie budujmy zachowań u dzieci oczekując, że raz w tygodniu będą mieli je inne np. puszczanie Misia Szumisia do każdego snu. Więc, aby uspać dziecko między kościelnymi ciociami włączamy Misia. Skupienie otaczających nas ludzi na Bożych sprawach spada przynajmniej o 50%. Zachowanie spowodowane powielaniem zachowania z całego tygodnia. Reasumując, zabranie byle jakiej torby na 15 minut przed wyjściem z domu nie pomoże. Przygotowania do świętego dnia powinny trwać cały tydzień.
Chcę wam polecić kilka zabawek oraz zabaw, które możecie śmiało wykorzystywać podczas mszy lub nabożeństw jak również spotkań modlitewnych w domach czy innych sytuacjach, kiedy potrzeba ciszy i skupienia.
Zanim jeszcze podam wam listę polecanych produktów mała rada. Niech te zabawki będą przez cały tydzień nieobecne. Po prostu schowane. Wszystko po to, by zainteresowanie nimi podczas nabożnej ciszy wynosiło 100%. Możecie mieć specjalny plecaczek kościelny lub torbę, która pójdzie z wami do kościoła. My mamy dwa zestawy. Na spotkania modlitewne jest to obecnie zestaw ciastolin, ponieważ w salce mamy stoły. W święty dzień do kościoła zabieramy jednak coś z naszej kościelnej torby.
Propozycje dla maluszków do pierwszego roku
Zrezygnuj ze wszystkiego co choć w mały sposób szeleści, grzechocze lub wydaje dźwięki (nawet podczas spadania!). Jeżeli zauważysz, że Twoje dziecko wyjątkowo interesuje się jakąś zabawką w domu, która jest cicha śmiało wrzuć ją do kościelnej torby.
- Silikonowe foremki na babeczki większe lub mniejsze . Dzieciaki gryzą je, ciągną, wyrzucają, wkładają jedna w drugie.
- Drobne pluszaki o różnej strukturze, tak by można było jednym się znudzić, wyrzucić i złapać kolejnego. Stare serie z McDonald’s są świetne lub koszyczki warzywno-owocowe z IKEA.
- Miętolmetki, które nie szeleszczą. Po za tym pamiętaj, by nigdy nie odrywać metek – dzieci je kochają! 🙂
- Gumowe gryzaki – jest ich wszędzie pełno!
- Materiałowe książeczki – postaraj się poszukać coś bardziej atrakcyjnego niż sam materiał.
- Korale teoretycznie dla mamy – będziesz jako mama pięknie wyglądać w tej zabawce dla dzieci!
- Sensoryczne bransoletki dla malucha , są super bo nie spadają z ręki. Nie dlatego, że ozdabiają małą rączkę.
Dobrym patentem jest przypinać różnorakie zabawki do łańcuszka np. takiego od smoczka. Gdy będą wypadać, nie spadną na ziemię powodując huku, a i rodzice nie zaliczą w ciągu jednej godziny miliona skłonów tułowia. Możesz również przypiąć je do wózka.
Propozycje dla starszych maluszków
- Coś drobnego, co można wkładać i wyciągać z pudełka. Na pewnym etapie wkładanie i wyciągnie to u dzieci hit! Potrafią wkładać i wyciągać kilka rzeczy przez całą godzinę – nie żartuję! Najczęściej jednak jako rodzice omijamy ten etap, bo wydają nam się pewne elementy zbyt małe lub niebezpieczne, np. naostrzone kredki. Można wykorzystać do tego guziki i małą kosmetyczkę lub wycięte kształty z grubego filcu i pudełko po paście fasolowej z Lidla. My dostaliśmy kiedyś drewniane pudełko w kształcie biedronki z małymi drewnianymi biedronkami. Na wkładaniu biedronek do środka upłynęło wiele kazań….
- Gumowe klocki – dokładne odzwierciedlenie typowych pierwszych klocków tyle, że są gumowe/silikonowe. Ich plusem jest to, że można je myć nawet w zmywarce. Więc po wyrzucaniu konstrukcji z wózka czy chusty na kościelny parkiet łatwo potem doprowadzić je do sterylnej czystości ;).
- Kontrastowe książeczki lub karty – specjalnie nie podałam ich w pierwszych etapach ponieważ uważam, że są bardziej praktyczne dopiero gdy maluch siedzi na naszych kolanach. Warto wybrać te wg kolorów, które dzieci już widzą. (Czarny, biały, czerwony, żółty)
- Pacynki paluszkowe – można odgrywać scenki, by jeszcze małą chwilę maluch wytrzymał w miejscu.
Propozycje dla przedszkolaków
- Materiałowa mata samochodowa – o ile mamy możliwość rozłożyć ją koło naszej ławki w kościele. Naprawdę nie tylko dla chłopców! Z mojego doświadczenia wynika, że cisza jest w tej sytuacji osiągalna tylko w przypadku, gdy ma się jedno dziecko. Pomiędzy dwójką dochodzi do interakcji i głośnej zabawy.
- Ciche samochody, np. te które mają gumowe nie tylko koła, ale dosłownie wszystko! Znaleźliśmy kiedyś takie w Biedronce.
- Znikopis – dostępne naprawdę za parę groszy, ale uwierzcie mi te najtańsze spowodują tylko frustracje u całej waszej rodziny!
- Rysuje i zmazuje, czyli coś podobnego do znikopisu, ale w formie zadań dla malucha. Używamy do tego zmywalnych pisaków tablicowych.
- Kolorowanki – około 4 roku życia dzieciaki wpadają w fazę ciągłego kolorowania. Warto to wykorzystać i mieć ze sobą zawsze kolorowankę i kilka kredek. Możecie skorzystać z mini kolorowanek i mini kredek (najczęściej dostępnych raczej jako produkt reklamowy firmy X). My ostatnimi czasy jednak kupiliśmy segregatory A4. Klejem na gorąco przykleiliśmy saszetko-piórnik do wewnętrznej strony segregatora, co pozwoliło kredkom nie spadać i nie łamać się, ani nie robić hałasu. Do segregatora wpięliśmy wydrukowane kolorowanki biblijne lub te zakupione w księgarni. Twardość segregatora daje dobrą podporę i jest wygodniej kolorować niż na kolanach. Ponadto kredki umieszczone w przyklejonym piórniku nie spadają z hukiem na ziemię.
- Naklejki (dowolne), które w połączeniu z segregatorem dadzą starszemu przedszkolakowi dużo frajdy, o ile będzie umiał sam odklejać je od podstawy. Możne zakupić je wraz z całymi zestawami np. książeczka Życie na Wsi zawiera pustą przestrzeń poza narysowaną łąką, stajnią czy okolicą stawu. Można dobierać zwierzęta i układać już na gotowej przestrzeni.
- Przyssawkowe klocki, które dzięki temu, że są gumowe nie spowodują hałasu, ćwiczą motorykę małą i zajmują na długi czas. Te, które spadły można pozbierać po zakończeniu ostatnim Amen.
- Magnetyczne układanki – mogą to być książeczki z magnesami lub pudełko magnetyczne (zajmuje więcej miejsca). Dziecko układa np. zwierzątka, które dowolnie dzięki magnesom mogą przemieszczać się i nie spadają w dół ;).
- Quiet book – tu możemy zaszaleć z książeczką, która ma własną historię. My mamy o Jonaszu! Dla uzdolnionych można ją zrobić samemu.
- Przewlekanki – można zrobić samemu z sznurówek i grubego kartonu lub zakupić gotowe. Zajmują malucha na długo, gorzej z odplątywaniem, bo ta czynność również zajmuje na długo, ale rodzica ;).
Propozycje dla szkolniaków
- Modelina, sprytna ciastolina – wiem, że potrafią bawić się nią już przedszkolaki, ale one są mniej ostrożne w utrzymaniu czystości. Nie wierzę już nikomu, że istnieją jakiekolwiek sprytne ciastoliny, które nie brudzą. Szczególnie tych pięknych dziewczęcych sukieneczek, które zakładamy do kościoła. Wiem, że ten pomysł wydaje wam się dziwny, ale dzieci na siedząco robią cuda z ciastolin nawet bez dodatkowych foremek.
- Zagadki biblijne – w małej formie najlepiej dla dziecka, które samo już czyta i samo będzie potrafiło sprawdzić sobie poprawną odpowiedź.
- Biały, czysty notes – na zadania, które będą związane tematycznie. Możecie policzyć ilość słów „Jezus” w kazaniu lub policzyć wszystkie osoby przed wami i wpisać odpowiedzi w notes lub robić statystyki.
- Klocki konstrukcyjne – te już nie będą ciche. Jednak starsze dzieci będą potrafiły (o ile ich tego nauczymy) siedzieć w miejscu i układać konstrukcje. Dodatkową zaletą jest przy konstruowaniu to, że jednocześnie słuchamy tego co jest dookoła nas mówione. W zależności od typu sposobu nauki jakie ma Twoje dziecko korzystanie z takich klocków może sprawić, że zapamięta z kazania więcej niż, gdyby patrzył się na duchownego jak ja na ciasto kokosowe :).
Na pewno pomysłów jest jeszcze więcej. Koniecznie podziel się z nimi w komentarzu. Pamiętaj, że ćwiczenie odpowiedniego zachowania należy ćwiczyć przez cały tydzień nie tylko raz w tygodniu, w kościele.
Jak dzieci miały mniej niż 3 lata, to nie zabierałam ich do kościoła. Nie dawałam sobie z nimi rady- głośne, energiczne, chodzące po całym kościele. Później zaczęłam ich ze sobą zabierać- na zmianę, bo z dwójką nadal jest ciężko. Mąż nie chodzi do kościoła, więc mam możliwość zostawiania dzieci w domu, jednak chciałabym pokazywać im Kościół, Eucharystię. Zastanawiałam się ostatnio, czy pozwalanie dzieciom na zabieranie zabawek jest ok- głównie przejmuję się tym, czy ktoś nie będzie na nas krzywo patrzeć i czy ta zabawa dzieci (nawet jeśli cicha), nie będzie rozpraszała innych.
Kiedyś mój znajomy wspominał, że za „niegrzeczne” zachowanie w kościele jako dziecko, dostawał klapsy. To ja już wolę, żeby dzieci chodziły do kościoła z zabawkami, ale chciały chodzić, niż żeby czuły się do tego przymuszone lub zastraszone.
Dzięki temu wpisowi poczułam się trochę mniej niepewnie w tym temacie. Dziękuję.
Nasza rodzina przeszła długą drogę do momentu, w którym jesteśmy razem na Eucharystii. W tej chwili Msza Święta z naszym czterolatkiem to radość i przyjemność. W perspektywie mamy wspólny udział w Triduum, a to jest naprawdę wiele. Przez długi czas zostawialiśmy Synka w domu, chodziliśmy na zmianę, rzadko razem, kiedy Młody był pod opieką dziadków. W pewnym momencie powiedzieliśmy dość. Nie było łatwo, ale jakbyśmy jeszcze przeciągnęli tę sytuację, byłoby jeszcze gorzej. Mieliśmy założenie: nie ma jedzenia w kościele. Synek brał ze sobą zabawki „ciche” – niewielkie maskotki czy figurki. Zdarzyły się książeczki, które na co dzień bardzo lubi, ale w kościele nie sprawdziły się. Od samochodów odeszliśmy, bo w zabawie przeszkadzał innym. Teraz jest w stanie wytrzymać godzinę. Wiadomo, raz jest lepiej raz gorzej, ale niesamowite jest to, że coraz więcej pamięta, zadaje mnóstwo pytań. Okazało się, że bardziej niż udział w Eucharystii, lubi Drogę Krzyżową. Wychodzimy naprzeciw. Może nie przetrwamy wszystkich nabożeństw podczas Triduum, ale wyjście nawet na chwilę, będzie ldla nas radością.
Cieszą takie słowa! Naprawdę bardzo się cieszę z Waszej odwagi i samozaparcia! Niech Wszechmocny Bóg błogosławi całej waszej rodzinie w drodze do Niego :).