wdzięczność matki
|

Odsmoczkowanie! Historia prawdziwa…

To było tuż po weekendzie. Od piątku do niedzieli nie było nas w domu. W poniedziałek kolejny wyjazd tym razem do Cioci. Gdy zwlekłam się z łóżka męża już dawno w domu nie było. O 10.30 odjeżdża autobus. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Idziemy wg planu śniadanie, drzemka najmłodszego, mój prysznic. Coś dziwnego! Hugo śpi już ponad 20 minut, dziwna sprawa. Mateusz zajęty swoją zabawą i pakowaniem plecaczka nie przeszkadza. Pakuję nas na cały tydzień. Pieluchy, ubrania, zabawki, pieniądze, ładowarka. Upycham wszystko do plecaka. Ubieram się, ubieram starszaka. Mały nadal śpi. Udaje mi się zrobić kanapki na drogę. Jestem gotowa! I Hugo się budzi! Bardzo się cieszę! Pan Bóg pomógł mi przez długą i niespotykaną poranną drzemkę wszystko przygotować. Ubieram najmłodszego, pakuje do chusty. Starszak walczy ze swoimi butami. Wychodzimy. Jeszcze tylko…. SMOCZEK! O kurczaki! Gdzie on jest? Pod łóżeczkiem nie ma. W zabawkach nie ma! Przecież były dwa! W szufladzie nie ma! W łazience nie ma! Na blacie w kuchni, ani w lodówce nie ma!!! Modlę się w myślach „Panie dlaczego mi to robisz? Nie zdążę na autobus! Przecież widziałam jak prowadziłeś nasz cały poranek.” I nagle słyszę odpowiedź „A skąd wiesz, że i w tej sprawie Cię nie prowadzę?” Zdębiałam. Rzadko zdarza mi się tak jasno usłyszeć w głowie odpowiedź na moją modlitwę. Jednak słyszałam ten głos już nie jeden raz :). Zresztą czemu tu się dziwić Biblia mówi: „Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich ręki mojej” (Jan 10:27-28). Wyruszamy! Trochę się obawiam, w końcu to 3 godziny jazdy  w małym busie bez smoczka. Hugo tylko chwilę marudzi. Cała podróż mija na jedzeniu chrupek, kanapek, całowaniu brata i spaniu. Dotarliśmy na miejsce! W sklepie nie ma naszego rodzaju smoczka. Zresztą specjalnie go nie szukam. Dzień mija dobrze. Nadchodzi noc, która… również mija dobrze! Hugo zachowuje się jakby nigdy nie używał smoczka. Bawi się z bratem, śmieje się do Cioci i słodko zasypia. No, może zajmuje to mu jakieś 5 minut dłużej. W noc przed naszym powrotem do domu Hugo zaczyna płakać. Nic go nie uspokaja. Nie mamy jednak smoczka, więc mu go nie dajemy. Ostatecznie babcia idzie do kuchni i rozpoczyna zabawę z maluchem a reszta idzie spać. Po godzinie Hugo zasypia. Rano już wszystko jest dobrze.
Od tego czasu minęło kilka dobrych tygodni. Smoczek znalazł się. Jeden pod sofą drugi już nawet nie pamiętam gdzie. Wylądowały w koszu na śmieci! Hugo ma 11 miesięcy i nie korzysta ze smoczka od jakiegoś miesiąca. Bardzo mnie to cieszy. Lepiej mu się śpi, bo gdy zaśnie bez niego nie budzi się w nocy, gdy mu wypadnie. Mateuszowi zajęło to trochę więcej czasu. Mniej więcej jak miał 1,5 roku pewnego dnia zasną bez smoczka wtulony w grającą maskotkę i tak już zostało.
Nie jestem przeciwnikiem smoczków jeżeli dziecko nie ma ich w buzi przez cały czas. Lubię je za to, że ostatecznie zawsze możemy je wyrzucić a kciuka do którego dziecko się przyzwyczai nie odetniemy. Dla dużych dzieci, które nadal korzystają ze smoczka polecam udanie się do sklepu i wymianę zabawki na smoczek. W tym wypadku smoczek odgrywa rolę waluty. Radzę jednak nie wybrać się do osiedlowego sklepu, ale gdzieś dalej. Nie wspomnę o wcześniejszym ustaleniu akcji ze sprzedawcą.  Podobno metoda przynosi rewelacyjne skutki :). Smoczek niestety ma swoje wady. Opóźnia naukę mówienia, wykrzywia zgryz oraz podawany przy każdym płaczu wychowuje w schemacie niezrozumienia. Pamiętajmy płacz to język dziecka. Każdy coś oznacza.Dzieci nie płaczą, bo chcą zrobić dorosłym na złość.
Niezależnie czy Twój maluch jest nadal maluchem czy starszakiem zawsze możesz zapytać Boga „A moje dziecko kiedy i w jaki sposób ma zrezygnować ze smoczka?”

Podobne wpisy

0 0 głosy
Ocena wpisu
Subscribe
Powiadom o

2 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Iwona
7 lat temu

Zajrzałam, bo właśnie od wczoraj jesteśmy bezsmoczkowi. Syn baaaaardzo go lubił, niestety widać już wadę zgryzu, stąd radykalnie do tego podeszliśmy. U starszego syna sprawdził się scenariusz porwania smoczka przez skrzata, który bardziej go potrzebował..Teraz korzystając z okazji, że młody wyrzucił go za mebel zawołałam „nie ma, skrzat go zabrał!” bo faktycznie nie widać go było… syn marudzi trochę, ale drugi dzień daje sobie radę 🙂 Ważne jest by być konsekwentnym, nie może się przecież smoczek pojawić po kilku dniach nagle…