Zaczęło się jak co roku: filmem i chipsami razem z siostrą i jej narzeczonym. W tym roku nasi mali chłopcy nie chcieli oglądać z nami pokazu sztucznych ogni. Tym razem bali się hałasu i prosili o tulenie. Żadnemu z nas to nie przeszkadzało, w końcu każdy z nas ma już za sobą ponad trzydzieści sylwestrów i wiele mniej lub bardziej widowiskowych podniebnych spektakli. W zasadzie to spędzamy sylwestra tak samo od kilku lat. Nie sypiamy w ten dzień tylko dlatego, by nie wybudzić się ze snu i nie być poirytowanymi hukami zza okna. Od jakiegoś czasu natomiast uczymy się podążać bardziej za kalendarzem przyrody, który co ciekawe ściśle powiązany jest z biblijnym podejściem. Chociaż nie, chyba jest na odwrót – to Boże podejście łączy się z tym, co daje nam przyroda. Tak czy siak koniec roku nie wypada dla nas zimą a jesienią. Potem wpadamy w zimowy sen i zimową rutynę. Zbudzimy się na wiosnę i wiosenne święta. Tymczasem podsumujmy „małe co nieco” – jak mawiał Kubuś Puchatek. Rozsiądźcie się wygodnie, bo przed Wami a już za nami kilka zmian.
Udało się! Zrobiłam to! Ukończyłam studia magisterskie, dzienne. Podkreślam dzienne z dwójką dzieci a w zasadzie z trójką! Był to dla mnie wyczyn z dwóch powodów. Chłopcy rozpoczęli Edukację Domową. W zasadzie tylko Mateusz, ale w praktyce jak jeden to i drugi. Decyzja o Domowej Edukacji nie była pospieszna, była wynikiem wieloletnich przemyśleń, m.in. tych z bardzo starego posta o małych chrześcijanach w szkole. W związku z ED nie było tak, że każdy z nas lądował w swojej placówce na kilka godzin. O nie! Spędzaliśmy całe dnie razem. To jednak nie było tak trudne, jak egzamin z filozofii. Resztę pominę, bo nie wypada narzekać na coś, do czego powołuje nas Bóg, prawda? 🙂 Tym oto sposobem ukończyłam Nauki o Rodzinie na wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego i można teraz mówić, że jestem mediatorem i asystentem rodzinnym. Brzmi mądrze, ale tak nie jest, a przynajmniej ja nie czuje się nikim takim mądrym. Jednak…
W jakimś celu studia ukończyłam, więc należy wykorzystać swoją wiedzę i ruszamy dalej w kolejną podróż z transparentem „Poradnictwo rodzinne”. Uff, trochę mnie to przeraża, ale widzę efekty swojej pracy, więc pozwólcie, że zaproszę Was w tym wyjątkowym 2021 roku na darmowe poradnictwo rodzinne!!! O tak! W ramach rozwoju bloga i samych siebie – mówię tu też o swoim mężu – przez cały rok chcemy uczyć się dzięki Wam, zarabiając jedynie poprzez zdobywanie doświadczenia. Ostatnie miesiące bardzo wyraźnie pokazały, że powinniśmy rozpocząć pracę razem jako małżeństwo mimo tego, że tylko ja mam „papiery”. Zostaliśmy stworzeni jako kobieta i mężczyzna (zerknij do pierwszych rozdziałów Pisma Świętego) i dopiero razem potrafimy zrozumieć drugiego człowieka a na pewno prościej nam zrozumieć i pomóc rodzinie! Dlatego zachęcamy Was i Waszych bliskich – ślijcie wiadomość w świat do skorzystania z darmowego poradnictwa. Więcej informacji znajduje się na podstronie „Poradnictwo rodzinne„. Udostępniajcie, informujcie, wszyscy zdajemy sobie chyba sprawę, że rodzina to taka mała instytucja, która bardzo potrzebuje we współczesnym świecie wsparcia. Często rodzinna podróż kończy się bardzo szybko a my chcemy by trwała całą wieczność!
To nie jedyna zmiana, jakiej doczekała się nasza rodzina. Prócz małego remontu, jaki udało nam się przeprowadzić nie tylko w mieszkaniu, ale i na blogu, możecie znaleźć nas w innych miejscach. Nadal uczymy się być w mediach społecznościowych, jednak nasz Facebook i nasz Instagram to nie wszystko, bo niebawem zobaczycie nas na podcastowych portalach i w podcastowych aplikacjach. Na ten moment podcasty dostępne są tylko na naszej stronie. Czym jest podcast? Taką audycją radiową z tym, że włączasz ją sobie w dowolnym momencie i nie potrzebujesz do tego radia. W praktyce wygląda to tak, że możesz śmiało słuchać jadąc do pracy, smażąc naleśniki czy prasując. Nie potrzeba oglądać obrazu, ani śledzić tekstu więc nadaje się idealnie na ojcowską podróż do pracy i matczyną robotę przy garach! Poleciałam w stereotypy, wiem, wybaczcie! Doskonale wiem, że takie słuchanie przy pracy umila czas, więc zapraszam Was na (nie)zwykłe podcasty Chrześcijańskiej rodziny. Obiecuję, że nie tylko rodzice znajdą tam coś dla siebie, ale i maluchy znajdą tam biblijne opowieści :).
Mówiąc o maluchach nie sposób zapomnieć o tym co wydarzyło się kilka miesięcy temu. Każdy z nas utknął w swoich planach i nie był w stanie nic z tym zrobić. Nasze warsztaty dla rodziców nabrały rozpędu. Kolejne miejsce i kolejne i następne i BUM! Odwołane, pandemia, do widzenia. Razem z jedną z organizatorek rekolekcji, które miałyśmy zorganizować w Wiśle i Jaworzu wpadłyśmy na pomysł, aby nagrać kilka krótkich filmików i przekazać je choć w ten sposób rodzicom. Przy okazji profesjonalnego nagrywania (i nie odbyło się to moim iPhonem!) wpadłam na pomysł nagrania również czegoś dla dzieci. Tym sposobem – ja naprawdę tego nie planowałam – ruszył kanał na YouTube Chrześcijańska rodzina, gdzie Rabbi Nauczyciel wpada do mnie w kurierskiej paczce i zaczyna nauczać dzieci. To szalone scenki opowiadające o Bogu, jego naturze i charakterze a także dziecięcych dylematach tych duchowych i moralnych np. jak dostać się do nieba, czym jest śmierć, jak powstają dzieci itp. Nie wiem jak to się stało, ale serię z Rabbim nagrywaliśmy już wielokrotnie a dla rodziców jakoś nam nie szło, ale po prawie dwudziestu odcinkach z Rabbi Nauczyciel mamy też na YouTube filmiki dla rodziców. To zasługa nie tylko naszej małej rodzinki a w zasadzie najmniej, bo sprzęt, czas, ludzi, obsługę, pieniądze, grafikę to wszystko nie my! My tam tylko pomagamy, ale to dodaje nam skrzydeł! Zmykajcie oglądać jeśli jeszcze tego nie widzieliście!
Dobra to już wiecie, że w tym roku każdy z nas dorosłych (prócz kota) ma skończoną trzydziestkę, wiecie, że kontynuujemy Edukacje Domową, wiecie, że odważyliśmy się nazwać doradcami rodzinnymi, wiecie, że nasze warsztaty dla rodziców nabierają rozpędu, wiecie, że ruszyliśmy i rozkręcamy bloga na mediach społecznościowych, wiecie, że ruszyliśmy z filmikami na YouTube i podcastami do słuchania. Czy to usprawiedliwia mnie, że w tym roku na stronie było tak mało postów? A no właśnie… Tak wiele wiadomości i rozmów z Wami pokazała nam, że wpisy ceniliście i cenicie najbardziej. Przepraszamy, że tak to wyglądało i mamy mocne postanowienie poprawy! Bardzo chcielibyśmy, by w tym roku posty ukazywały się regularnie, raz w tygodniu i nie prosimy w tej sprawie o mocne trzymanie kciuków lecz o krótkie modlitwy, bo jedna warta jest więcej niż miliony kciuków! A regularność zostanie bardzo zaburzona i obstawiam, że zima, która jest przed nami będzie zimą, która najszybciej nam minie z tych prawie dziesięciu zim, które spędziliśmy razem jako rodzina. Jest tak z podstawowego powodu, zmieniliśmy grafikę na blogu! Nowa grafika bardzo zobowiązuje!
Właśnie po nowej grafice większość z Was zorientowała się, że staliśmy się rodziną wielodzietną! Jak to brzmi!!! Co prawda do Jakuba i jego 12 synów nam daleko, ale pomysł na zgapienie imienia dla najmłodszego wydał nam się idealny. I tak od niedawna na świecie z nami jest Beniamin! Czy to już najmłodszy? Nie pytajcie o to nas, tylko Boga. Zresztą wszystko w swoim czasie się okaże. Najważniejsze, że teraz, kiedy mamy nowy początek i ten blogowy i ten rodzinny, możemy powiedzieć, że każde z naszych czworo dzieci się rozwija i czwartym oczywiście jest ten blog. Pozostała trójka tylko sprawia, że mamy o czym pisać!
Dobrze, że jesteście z nami! To już prawie pięć lat! Dziękuję, że czytacie! Dziękuje, że doceniacie i pozwalacie się rozwijać! Czytajcie jeszcze więcej, komentujcie jeszcze więcej, lajkujcie, subskrybujcie i życzcie nam tym samym Bożego błogosławieństwa w tej głębokiej wodzie, na którą się rzuciliśmy :).