Przyznam się wam, że w miejscach publicznych – szczególnie takich jak parki i place zabaw czuje się czasem jak wyrodna matka. Dookoła mnie biegają dzieci o wiele starsze od moich a za nimi biegną mamusie „powolutku”, „daj rączkę”, „nie spadnij”. A co ja w tym czasie robię? Siedzę na ławce i czytam książkę… Dziś będzie o pozwoleniu na dziecięcą swobodę.
Zacznijmy od tego, że zanim odmówię mojemu dziecku i powiem „NIE”, zastanawiam się: „a dlaczego w zasadzie nie?”. Taki zabieg pozwala mi mieć naprawdę dystans do rodzicielskich zakazów i tym sposobem pozwalam swym dzieciom na wiele. Bo w sumie dlaczego by odmówić naszym dzieciom…
- Upadania?
Co ciekawe dzieci nie upadają jak dorośli. My wiemy co nas czeka. Spinamy wszystkie mięśnie bojąc się tego co nas spotka. Dziecko natomiast upada swobodnie. Ile upadków towarzyszyło nam w czasach dzieciństwa i jak mamy dwie, trzy blizny z tego czasu to dużo :).
Maluch gdy upadnie wie następnym razem jak szybko może biec, czy warto patrzeć pod nogi i jak wysoko mogę się wdrapać. Zabraniając maluchowi upadać zabieramy mu cenne doświadczenia.
I żeby było jasne, gdy maluch nas woła i oczekuje naszej reakcji nie wolno nam zaniechać pomocy mu!
Nie martw się też na zapas. Twoje dzieci mają osobistego anioła „swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach” Ps 91
- Zbierania kamieni i patyków? A nawet zabierania ich do domu?
To naturalne zabawki, które kreują wyobraźnie dziecka. Trawa to makaron, kamienie kotlety, a innym razem trawa staje się deszczem a kamień łodzią podwodną w morzu kałuży. Z samochodem jest tak, że jak samochód jest plastikowym samochodem, to nigdy nie stanie się rakietą, a tym bardziej makaronem.
Zabraniając maluchowi zbierać skarby ograbiasz go z rozwoju wyobraźni.
- Płakania?
„No nie płacz!”, I o co ryczysz?” – znane słowa, prawda? A gdy nas, dorosłych spotyka tragedia np. ktoś zachoruje, straci pracę, lub zostanie źle potraktowany to czy czasem przypadkiem nie uronimy kilku łez? I nikt nam tego nie zabrania… Sam Jezus zapłakał , gdy było mu przykro z powodu zachowania ludzi w mieście (Łuk 19,41)
Płacz dziecka to jego język. Jak go rozumieć możecie przeczytać w poście „Mamo płacząc mówię do Ciebie”.
Oczywiście są sytuację, w których trzeba przerwać płacz dziecka, aby ten nie rozwinął się w histerię. Jednak płacz, bo ja chcę, a płacz, bo jest mi źle, to zupełni inny rodzaj płaczu – a my rodzice powinniśmy umieć go z Bogiem u boku odróżniać.
- Złoszczenia się?
Sytuacja jak powyżej. A czy Ty nigdy nie byleś zły na szefa, który dał podwyżkę koledze a nie Tobie? A na sąsiada, który znów nie posprzątał po swoim psie? Na męża, który znów nie zabrał śmieci? W skrajnych przypadkach uderzymy pięścią w stół, krzykniemy. Więc czemu maluch nie może ze złości kopnąć w drzewo i zacząć krzyczeć?Jezus też był kiedyś zły. Gdy w świątyni urządzony został targ zamiast wyciszającego miejsca do nabożeństw. Był zły, ale potrafił nad złością panować. Tego też powinniśmy nauczyć nasze dzieci, ale nauka panowania nad swą złością nie jest równoznaczna z zakazem złości.Wiem, że czasem rozpacz czy złość dziecka jest spowodowana zabraniem łopatki przez inne dziecko w piaskownicy. Jednak im maluch mniejszy tym drobniejsze wydają się jego problemy. Jednak uwierz mi brak zabawki będzie tak samo odczuwał jak u Ciebie brak pracy.
- Wspinania się na drzewa?
Warto bo ćwiczy koordynacje wzrokowo ruchową co pomaga nie tylko w sporcie, ale i w nauce. Wzmacnia też mięsnie grzbietu i mięśnie maluchów. Ty też możesz wejść na drzewo w parku. Przecież nie ma takiego zakazu :).
Nehemiasz, aby zobaczyć Jezusa też wszedł na drzewo. Ciekawa jestem czy dziś ktoś tak robi, gdy chce zobaczyć jakąś gwiazdę show biznezu. Pewnie nikt już tego nie umie ;).
- Biegania?
„Nie biegaj, bo się spocisz” – słyszę zdecydowanie zbyt często. Najczęściej wypowiadane słowa przez babcie w parkach. Nierozsądnie. Dziecko ma więcej energii niż dorosły. Wczoraj byliśmy na spacerze, na którym przeszliśmy koło 6 km. Nasz 2 latek przeszedł prawie całą drogę na swoich nogach. Gdy przyszedł do domu padł na kanapę na 8 minut! Następnie pobiegł do pokoju po zabawki i jeździł samochodami po podłodze.
Pocenie się nie powoduje chorób, przewiana, zziębnięcia czy innych negatywnych czynników. Pot pomaga regulować ciepłotę organizmu. Po za tym wysyłek fizyczny bez grama potu nie jest efektywny, więc w dobie otyłości, która dopada nasze dzieci jest niezbędny! Grunt to nie przebywać na silnym wietrze w mokrej koszulce.
- Gotowania?
Pamiętam sytuacje gdy Mati miał 14 miesięcy i choć nie potrafił mówić, to zaczął krzyczeć pokazując na makron, który zaraz wykipiałby z garnka. Dziecko geniusz? MasterChef? E… Nie! Po prostu chłopcy od zawsze siedzą ze mną w kuchni. I gotowanie nie zajmuje więcej czasu. Czy siedzę sama w kuchni i co chwilę dochodzę do pokoju w roli sędziego, podaje rzeczy z górnych półek, zerkam na piękne budowle i rysunki czy siedzę z nimi w kuchni i gotuje czas wychodzi tak sam!
- Zabawy w deszczu?
Bo dlaczego by nie? Nie ma złej pogody! Może być tylko złe ubranie! 😉
- Wspinania się na ślizgawkę?
Wchodzenia na zjeżdżalnie od tej „złej strony” wspiera koordynacje ciała Twojego dziecka. Oczywiście musicie nauczyć się korzystać z tej opcji gdy inne dzieci nie chcą w tym czasie się ślizgać :).
A więc niech hasłem tygodnia będzie: „Zanim zabraniam, to się zastanawiam :D”.
Myślę, że Twoje podejście jest bardzo zdrowe. Kiedy ktoś biega wokół dziecka i ciągle wykrzykuje: uważaj, zaraz sobie coś zrobić, to będzie wzbudzac w dziecku lęk do samodzielnego działania.