Dorota ma dość siebie, dość swoich dzieci. Jest zniechęcona i rozdrażniona! Mimo tego wrzuca dziś zdjęcie na FB z uśmiechniętym bobasem. Tylko wykadruje je tak, żeby nie było widać podartej bluzki i bałaganu. Nie mogę być gorsza niż Kaśka – myśli. Kaśka wrzuciła dziś zdjęcie z zajęć Angielskiego dla bobasów. Tak naprawdę to wcale nie miała ochoty dziś wychodzić z domu. Wyszła tylko dla tego, żeby Baśka nie miała jej do zarzucenia, że opuszcza już drugie zajęcia z rzędu.
Dorota chce dogodzić Kaśce. Kaśka chce dogodzić Baśce. Wszystkie trzy chcą dogodzić lajkom na FB.
Prawda jest taka , że w dobie dzisiejszych Fejsbuków i Instagramów kreujemy siebie jako rodzinę. Udajemy kogoś kim nie jesteśmy. Nagrywamy filmik, by wrzucić go na snapa. Kiedyś nagrywało się filmy, by za parędziesiąt lat śmiać się z filmiku do łez.
Rozmowy z siostrą są dla mnie mega odkrywcze. Oglądając coś na Insta (własnie z siostrą) pojawiła mi się jedna z blogowych mam, którą obserwuję.
– Wkurza mnie, że ta kobieta ciągle pokazuje dzieciaka idealnie czystego. Wszystko na tle tego pięknego zawsze białego i lśniącego mieszkania!
– Mówisz tak bo jej zazdrościsz.
Lampka w głowie się zapala i… Taadaam! Naprawdę jej zazdroszczę. Ale jak się tak zastanowić, to czego? Ładnych zdjęć na koncie? Przecież ta kobieta tak jak ja walczy z rana by wstać, pewnie tak jak ja też nie sił na prysznic wieczorem i pewnie też ma brudne ściany przy drzwiach z łazienki! Kto mając dzieci nie ma tych problemów?
Podczas szkoleń Public Relation mówi się o syndromie Ewy Chodakowskiej, którą społeczeństwo pokochało jako Polkę, jako kobietę taką jaką jest każda z nas. Fani odeszli, gdy Chodakowska zaczęła pokazywać się na wybiegach, pozować do zdjęć i zarabiać na reklamach. Ta historia uczy mnie bardzo ważnej rzeczy. Mama Kasia, Mama Basia, Tata Krzysia oni pragną i potrzebują zwykłych ludzi, zwykłych przyjaźni. Zaczyna się od udawania na FB kim jesteśmy. Potem udajemy przed znajomymi, przyjaciółmi, aż w końcu rodzinom. Powiedz teściowej, że masz dość i chcesz iść sama na zakupy, niech weźmie dzieci. Powiedz mamie, żeby przyszła Ci umyć okna, bo nie ogarniasz. Poproś sąsiada o zakup masła.
Konsekwencją udawania i pragnienia bycia idealnym rodzicem jest dodatkowe zadanie w pracy. Szef widzi na FB jak wszystko ogarniasz i jak godzisz prace z życiem zawodowym, więc wydajesz się idealna do dodatkowego projektu. Znajomi nawet nie zadzwonią, by się umówić skoro zdjęcia z wspólnych wypadów pokazują, że wcale nie jesteście samotni i nie potrzebujecie już starych przyjaciół. Mama nie zaproponuje, że pomoże w porządkach bo widzi jak twoje dziecko razem z Tobą pucuje podłogę.
Nie musisz być doskonałym rodzicem a przede wszystkim nie musisz go udawać. Wrzuć na Insta zdjęcie rozwalonego ciasta i przypalonych kotletów. Nie okłamuj siebie i innych. Jesteśmy ludźmi, nie modelami. Nasze dzieci to nie bobaski z okładek katalogów dla dzieci. Nasze domy, mieszkania to nie katalog IKEA.
“Dlatego też brzydźcie się wszelkim kłamstwem. Niech każdy z was mówi prawdę swemu bliźniemu, bo przecież wszyscy razem jesteśmy członkami tego samego Ciała.”
List do Efezjan. 4,25
Idealny był tylko On. Chrystus żył tu na ziemi bez grzechu, bez krzywych spojrzeń na innych bez zazdrości. Jednak pewnie też nie raz ubrudził się sosem i był po prostu zmęczony. Nie zalecam, ani Tobie, ani sobie wzorowaniu się na kimkolwiek poza Chrystusem. Ostatnią osobą na której możesz się wzorować jest mama blogera w zawsze modnych ciuchach. Ona nie istnieje, tak jak nie istnieje kobieta o kształtach lalki Barbie.
Pokochaj siebie, taką jaką jesteś. Zaakceptuj swoje braki, walcz z nimi zamiast je maskować. Nie obawiaj się, że na stole jeszcze leżą talerze z kolacji, choć już pora śniadania. Nie udawaj, że nie ma problemu, by dobrze wypaść w mediach społecznościowych. Mów otwarcie, inni też się otworzą.
„Nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył.” Kol. 3,9-10
Czy oznacza to, że mamy pozamykać wszystkie konta lub wrzucać zdjęcia bałaganu? A może co gorsza dzwonić do teściowej przy każdym bałaganie na stole? Nie, oczywiście, że nie. Wystarczy, że nie będziesz jak Kasia upychać ubrań pod dywan, by wyszła ładna fotka na FB. Czujesz się rozdrażniona, zła, nieogarnięta? Nic nie wstawiaj, nie udawaj. Przed sobą, przed innymi, przed Bogiem. A o doskonałości matki pisałam już innym razem ;).
Niezwykle mądry, trafny artykuł, podoba mi się że wplotłaś w jego treść wersety ze Słowa Bożego. Alleluja 🙂
Dziękuję :).
Najważniejsze to pozwalać i dziecku i sobie na bycie sobą właśnie. Chyba i tak nikt na tej planecie nie wierzy, że kilkumiesięczny czy kilkuletni szkrab przez cały dzień wyglada jak z katalogu.
Bardzo ciekawy wpis. Kiedyś miałam totalna obsesję na oglądanie profili znajomych i użalaniem się nad sobą. Teraz rzadko wrzucam tego typu zdjęcia.
Bardzo dobry artykuł, o tym samym ostatnio myślałam. Zbyt wiele udajemy, a tak mało robimy. Wrzucam w sieć zdjęcia, ale nie te, które najwięcej znaczą dla mnie. Te najważniejsze mam w telefonie, wklejone do albumu i cieszą i będą cieszyć tylko oczy najbliższych 🙂
I tak ma być :). trzymaj formę :).
ja tam na szczęście prywatnego profilu na fejsie nie używam i guzik mnie obchodzi, co i kogo słychać. Jak jestem ciekawy, to zadzwonię, albo osobiście się spotkam.
Bardzo ciekawy i prawdziwy artykuł. Początkowo wrzucałam na fb wszystko jak leci, teraz przystopowałam. Na profilu mam zdjęcia dla znajomych i rodziny ale bardzo je dawkuję
Co raz częściej spotykam się z kimś kto dawkuje i przeciska ostatnio przez sito informacje :).
Ciekawy artykuł! Wiadomo, czasem fajnie podzielić się z innymi zdjęciem czy wydarzeniem, ale trzeba umieć zachować umiar. 🙂
Ważny temat poruszyłaś. Jak tak się dobrze zastanowiłam, to okazuje się, że i ja nieco ulegam… Ale – ja nie wrzucam codziennie treści w social media. A jesli wrzucam, to są dopracowane i jednocześnie autentyczne. Jeśli kot położył mi się na górze prania, przygotowanego do prasowania, to nic nie stoi na przeszkodzie, by to pokazać, dopisując jakiś śmieszny komentarz w stylu „dziś nie prasujemy, bo kot…”. Tylko po co? Nie robię tego, bo nie takie zdjęcia i treści publikuję i nie takimi rzeczami chciałabym się dzielić. Nie zawsze jest idealnie, ale nie zawsze ten idealizm tzeba pokazać. Każdy ma jakąś swoją, ludzka ułomność i nie należy się tego wstydzić 🙂
Dokładnie Aniu :).
Tekst raczej jest dla zwykłych ludzi, nie z blogowego świata. Ty myślisz co wrzucasz, ale nie wszyscy ;).
Wiadomo ze są w życiu trudniejsze momenty ale te wole dzielić z bliskimi a nie z całym światem na Facebooku…
Najlepiej schować w albumie z rodzinnymi zdjęciami :).
Oj bardzo prawdziwy artykuł ( niestety ☹). Raz też dodałam zdjęcia z wycieczki kiedy byłam bardzo zadowolona i uśmiechnięta, a później przez 3 tygodnie miałam strasznego doła. Kiedy zwierzyłam się koleżance nie chciała w pierwszej chwili uwierzyć bo myślała, że jestem taka szczęśliwa…
Wiadomo, że cieżko nam się nie dzielić naszymi radościami z którymi chcemy się pochwalić. Więc nie do końca to Twoja wina. Tak zaczyna mysleć już społeczeństwo jak twoja koleżanka. Wierzyć w coś co nie istnieje, bo przecież tak jest wygodniej.
Mam nadzieje, że dół już nie wróci :)..
Wesoła rodzinka:)