Odważna modlitwa
Modlitwa w życiu rodzica jest jak jazda na rowerze! Każdy o rowerze słyszał, ba nawet każdy miał go w swoich rękach! Jest on stosunkowo tani i już od dawna posiada go nie tylko szlachta, ale i prosty, biedny człowiek. Mimo to niewielu z nas jeździ na wycieczki rowerowe – mimo dobroczynnego wpływu jazdy na organizm. Jeszcze mniejsza ilość z nas odważyła się kiedykolwiek na odważną jazdę ze stromej góry czy spróbowania kilku trików na skateparku. Czy z modlitwą nie jest tak samo?
Czasem jedziemy na rowerze z górki. Nie trzeba pedałować, a koła prowadzą nas z zawrotną szybkością w dół. Słowa modlitwy płyną a minuty mijają. Płynnie przechodzimy z uwielbienia do dziękczynienia, a z dziękczynienia do przebaczenia. Na końcu serwujemy kilka próśb z wielką wiarą i kończąc słowem „amen” z lekkim sercem wstajemy z kolan. Niestety na taką przejażdżkę z Panem Bogiem trzeba sobie zasłużyć wjazdem na górę, która raczej przypomina zejście z roweru i pchanie go, niż rekreacyjną jazdę pełną przyjemności. Bo który rodzic nie zasypia przy modlitwie wieczornej (szczególnie, gdy budził się w nocy osiem razy do głodnego ssaka) a przy porannej nie myśli o liście zakupów i tym, czy dzień jesieni wypada dziś, czy jutro, bo trzeba dziecko ubrać na brązowo i pomarańczowo… I gdzie ta modlitwa z wytchnieniem, jak się nie da?
Chcę zachęcić Cię dziś do podróży po mieście rowerem. Nie musisz jechać od razu na wycieczkę w góry, spokojnie! Wsiadaj na rower i zawieź dzieci do szkoły, przy szkole załatw kilka spraw i wyrusz dalej rowerem na zakupy. Kiedy już w koszyku będzie wszystko, wróć rowerem do domu. Pozmywaj naczynia, posprzątaj i wróć rowerem po dzieci. Taka przejażdżka nie będzie tak trudna jak nagła kilkugodzinna wycieczka rowerowa. O co mi chodzi? A no o to, że nie musisz mieć super czasu na modlitwę, jak i tak modlisz się: „Jesteś Święty i Najwyższy; muszę kupić dwie cukinie; godzien Chwały i wszelkiej czci; ale brudne mam już okna; Oczekuje Twojego powtórnego przyjścia w Chwale. Amen! A i bądź z Kasią podczas jej sprawdzianu dzisiaj. Amen!”
Porażka, prawda? Ani to modlitwa, ani lista zakupów. Jednak jest na to rada. Ucinaj sobie krótkie modlitwy z Bogiem. Czekasz w kolejce do kasy? Powiedz coś Najwyższemu. Zmywasz naszycia? Przeproś go za coś. Czekasz aż maluch wciśnie kalosze na stopy? Podziękuj za zdrowe dzieci. Jedziesz samochodem a dzieci śpią? Zaśpiewaj pieśń uwielbienia!
To takie proste! Nie oczekuj od siebie startu w Tour de Pologne, jeśli nie przespałaś pół nocy, a Twe myśli obarczają rodzicielskie obowiązki, których nie potrafisz się wyzbyć. Nie rezygnuj z modlitwy. Zamień ją na krótkie przejażdżki rowerem.
Chciałabym też zachęcić Cię do pojechania od czasu do czasu na skatepark. Bez obaw masz najlepszej klasy kask i ochraniacze – Bożych aniołów. O co mi chodzi? A no o to, byś odważył się jako rodzic na odważne modlitwy. Chcę opisać Ci trzy kobiety i ich trzy odważne modlitwy.
„Panie, jeśli nie będę umiała wychować dzieci, które będą Cię kochać proszę uczyń mnie bezpłodną”
Czy zdziwi kogoś fakt, że rodzina ta do dziś nie ma dzieci? Bardzo mili, sympatyczni, gościnni. W ich domu brakuje tylko malucha raczkującego po podłodze. Jednak Pan wysłuchał modlitwy. Nie łatwej, bo czy kobiety, która pragnie dzieci serce nie boli po wielu latach starań? Jednak w tej modlitwie było coś odważnego, co pozwoliło na spojrzenie wyżej ponad to co ziemskie.
„Panie jeśli moje dzieci miałyby nie znaleźć się razem ze mną w niebie zabierz je teraz do siebie, kiedy jeszcze moja wiara zbawia ich jako ich wiara. Ciężko będzie mi tu bez nich, ale lepiej żyć tu na ziemi bez nich niż na nowym świecie spotkać Ciebie a ich nie”
Znacie kogoś, kto modlił by się o śmierć swoich dzieci? Myślę, że umiłowanie czegoś więcej niż tego co jest tutaj pozwala na takie słowa. Pamiętanie o tym, że za 90 lat może czekać mnie coś więcej, niż tylko to, co udało się zrobić tu na ziemi. Że pewne kroki, decyzje są często podjęte na więcej niż kilkanaście lat ziemskiego życia.
„Panie pomóż mi wychować syna nie by był duszą towarzystwa, lubianym, podziwianym tu przez ludzi, którzy Ciebie nie kochają. Pomóż mi go wychować, abyś ty, kiedy przyjdziesz powiedział, że go znasz, że jest wychowany dla Ciebie”
Patrząc na konsekwencje tej modlitwy nie jeden ekspert psychologii powiedziałby niemało o zaburzeniach tego młodego chłopczyka, ale czy słusznie? Mama modliła się o wychowanie inne, niż współcześniejsze modne trendy wychowawcze. To dało jej niezwykłą relację z synem i brak powierzchownej miłości do kolegów z klasy i ich stylu bycia. Chłopcu nie zależy na tym by być jak oni, choć nie raz w klasie czuje się źle. Czuje, że odstaje. Mama jednak tłumaczy, że jest coś więcej. Mają coś więcej, mają Chrystusa!
Odważne, prawda? Spokojnie nie musisz zaczynać od skateparku! Tak jak ustalałyśmy, prawda? Najpierw krótkie przejażdżki rowerem, potem zjazdy z góry a na końcu nie zapomnij o czymś co wydaje się ekstremalne, ale da pełnie szczęścia, wiecznego szczęścia… Miłej jazdy!
Fajny ten blog