Od czasu do czasu (nie za często, bo to boli) pozwalam sobie na prośbę w modlitwie o to, by Bóg doświadczył mnie. Z reguły kończy się to boleśnie, ale na pierwszy rzut oka. W kwestii całego życia przynosi ulgę. Więc było warto znów się tak pomodlić…
Zaczęło się od współpracy między blogowej z jakuraniedomowa.pl zostałam poproszona o wypełnienie ankiety na temat krytyki mam (może też ją wypełniałeś, była dostępna na naszym FB). Klikając w nią myślałam, że teraz to się wyżyje. Pozaznaczam jak potwornie czuje się skrytykowana i oceniania przez to wredne otaczające mnie społeczeństwo! Jednak Iwona (twórczyni ankiety) to mega sprytna kobieta i niemyśląca szablonowo. Kiedy zamykałam ankietę miałam w głowie tylko jedno. To ja oceniam inne matki i nie mam prawa potępiać w tej kwestii społeczeństwa jeśli sama to robię.
Jakiś czas temu umówiłam się z siostrą na lody. Lody były cudowne a kurtyna woda i pobliska fontanna zachęcały do zabawy. Krytycznym okiem patrzałam na matkę jednego z biegających chłopców. Nawet pokusiłam się o wyrażenie szeptem opinii o niej w kierunku mojej siostry. Były to słowa krytyki. Nie mieściło mi się w głowie jak można kupować te tandetne chińskie piankowe buciki? Nie dość, że nie współpracują z nogą malucha to jeszcze co chwila powodują, że maluch tracił równowagę na śliskiej nawierzchni. Skończyłam swoją ironiczną wypowiedź skierowaną do siostry. Słychać śmiech dzieci. Rozglądam się po rynku i nagle słyszę przerażony krzyk mam i babci stojących razem ze mną przy fontannie. Moje dziecko w bardzo naturalnym i bezpiecznym, zalecanym przeze mnie obuwiu czyli na boso rąbnęło o beton. Podchodzę, pytam co się stało i w tym momencie Mateusza już ze mną nie ma. Przelewa się przez ręce. Nie płacze, nie odpowiada. Kładę go na betonie, udrożniam drogi, kiepsko oddycha. Siostra dzwoni po karetkę, dookoła mnie tłum ludzi. Mati się budzi, karetka nas zabiera. Prześwietlenie pokazuje, że wszystko w porządku. Kończy się na małym wstrząsie mózgu. Podczas zdjęć i pobytu w szpitalu pielęgniarki oceniają mnie wzrokiem. Moje dziecko nie ma butów, ma jakieś stare majtki na sobie (sam sobie je wybrał) i jest przykryty starym brudnym kocem, który był w naszym samochodzie. Ubrania syn ściągną przed zabawą w wodzie. Czuje się strasznie. Pielęgniarki nic nie mówią, ale ten wzrok tak wiele wyraża.
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.” (Mt 7, 1-5)
Przepraszam Cię mamo chłopca, który miał na sobie piankowe zielone klapki. Przepraszam, że Cię oceniłam. Przecież nic nie wiem o Tobie, o tych butach. Może Twój syn tylko w tych butach chce chodzić, albo wszystkie inne są teraz w praniu, a może byliście u babci i chcieliście pokazać, że chodzicie w prezencie od niej. A może po prostu nikt nie powiedział Ci nigdy jakie buty wspierają rozwój małej stopy. Przepraszam Cię za to, że oceniłam jaka jesteś matką po butach jakie miał Twój syn. Przepraszam, bo ty jesteś świetną mamą! To ty zajęłaś się moim młodszym synem kiedy ja udrażniałam drogi oddechowe starszemu. To Ty podałaś mi butelkę z wodą, kiedy Mati się obudził. To Ty jesteś wspaniałą mamą niezależnie od tego jakie buty ma Twój syn. Mam nadzieję, że nie słyszałaś mojego szeptu i nie czułaś mojego wzroku na sobie. Przepraszam i dziękuję za wszystko.
Bóg wysłuchał mojej modlitwy i doświadczył mnie. Nie, nie kosztem moich dzieci. Mati jest zachwycony przejazdem karetką a wstrząs mózgu tylko tak strasznie brzmi. To nic innego jak reset mózgu. Wszystko już jest z Matim dobrze.
„Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.”(Mt 6, 37-38)
A pod koniec wakacji kupiłam książkę „Przezwyciężyć krytyczne nastawienie”, która tylko ugruntowała mnie w przekonaniu, które już nabyłam. Krytyka niszczy i swoje zniszczenie zaczyna od krytykującego.
Więcej o akcji i kampanii STOP krytyce mam znajdziesz na blogu jakuraniedomowa.pl z mojej strony na jesień warsztaty w Wiśle na temat krytyki rodzin w kościele oraz warsztaty na Klubie (nie) zwykłej mamy w Czeladzi. Chętny? Napisz wiadomość lub komentarz :).
Krytykować jest zawsze najłatwiej – często przez to podnosimy poczucie własnej wartości, stawiamy się w pozycji „kogoś lepszego”. Ale też nie wiń siebie – Twoja krytyka mamy, która założyła dziecku takie a nie inne buciki wynikała raczej z zainteresowania, troski o tamto dziecko. W innym wypadku taka krytyka niczemu nie służy. Ale to prawda, że to nasza narodowa, niechlubna cecha
Gdyby wynikała ze szczerego zainteresowania zagadała bym do mamy, zaczęła bym rozmawiać o bucikach a nie skomentowała bym mamy. Trzeba odróżniać krytykę od niezgadzania się na pewne zachowania. Mogę akceptować osobę, ale nie jej zachowanie. Jednak osobę jako osobę, mamę jako mamę nie mam prawa krytykować, osądzać, „pouczać” za plecami :).
Ciągle o tym zapominam, że łatwo jest kogoś krytykować, a przecieżta druga matka to inny świat, ona też robi najlepiej jak umie prawda?
Są dni – kiedy każda z nas tak sie zachowuje. Część – tak jak Ty potrafi się opamiętac – reszta brnie dalej. Też czasami łapię się na takich osądach ludzi których totalnie nie znam – a których szufladkuję po pozorach. Walczę z tym – ale jak każdy – czasami przegrywam
W pełni się z Tobą zgadzam i zupełnie nie rozumiem skali tego zjawiska w naszym społeczeństwie. Czy to tylko zawiść i frustracja czy narodowy „sport”?
Jak dla mnie obie odpowiedzi są poprawne. Niestety….
Staram się nie oceniać innych, tyle mam jeszcze do zrobienia u siebie. 🙂
100 % się zgadzam. Ogólnie staram się nie krytykować
Bardzo mądrze napisane. Niestety ja miewam przykrości związane ze swoją własną rodziną ;/ moja mama nie potrafi nigdy dobrego słowa powiedzieć na żaden temat.
Powiedziałaś jej to? Że przykro Ci z tego powodu?
Też miałam kiedyś taką osobę (co prawda nie tak bliską jak mama), ale zastosowałam metodę chwalenia jej i ciepłych miłych słów w kierunku co do niej. Np. powiedziałam, że ładnie jej w tym swetrze, że mądrze się wypowiedziała w danej kwestii. Po jakimś czasie złe nastawienie prysło i traktuje mnie jak innych. Może spróbujesz tego sposobu?
Ojej, bardzo pouczająca historia. Ale oby nikt nie musiał być w takiej sytuacji by dojść do podobnych wniosków!
Piękna lekcja pokory. W interencie nie krytykuję ludzi, bo sama nie jestem idealna, ale w prywatnym życiu ( sama ze sobą, wyrażam myśli na głos lub w myślach ) jeszcze mi się to zdarza. Nie w kontekście dzieci, bo ich nie mam, ale innych spraw 😉 Bóg naje mi różne lekcje i testy, abym mogła wyciągnąć wnioski i stawała się lepszą osobą. To jest cudowne <3
To prawda. On cudownie nas wychowuje :).
Historia dająca do myślenia. Kurczę, to ocenianie innych jest takie okropne. Trzeba nieustannie pilnować się aby tego nie robić. Jak by inni słyszeli nasze myśli to byśmy ich po cichu nie krytykowali. Pan Bóg wie co robi…
W Biblii są opisane księgi. w tych księgach jest spisane nasza myśl, nasze słowa. Zawsze gdy sobie to przypominam to choć na chwilę się zatrzymuje. Współczuje aniołowi, który spisuje moje słowa… No nic, grunt to ćwiczyć i ćwiczyć. Na pierwszy ognień leci krytyka :).
Dobry post na ważny temat. Myślę, że nie tylko wchodzi tu w grę ocenianie innych matek, ale w ogóle ocenianie innych. W tej kwestii wszyscy mamy co nieco do przemyślenia.
Tak, zbieram się do posta o krytycznym spojrzeniu na nasze dzieci. Przez nas, przez rodziców… Poza tym temat tak wielopłaszczyznowy, że doktorat można napisać :).
Prawda. Zawsze najłatwiej krytykować innych…
Chciała bym z taką lekkością umieć krytykować siebie…
Świetnie to opisałaś 🙂 też mnie się to zdarza i widzę tak samo jak i Ty swoje błędy i jest mnie wstyd że i ja osądziłam nie raz kogoś w tym i inne Mamy. Ale Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym i potrafił mnie ściągnąć na ziemię i odczuć to z własnej perspektywy . Jestem za to Panu wdzięczna, cały czas mnie uczy i poucza :] Chwała Panu !!!! ^^
Co ciekawe sprowadza na ziemie w szczególny sposób :). Nigdy zbyt brutalnie i zawsze czuć w tym Jego miłość :).