Uparliśmy się, że tęsknić będziemy w podróży i w tym roku płakać będziemy tam, gdzie zima nigdy nie nadchodzi. Nasze uparte dążenie jednak nigdy nie było na tyle uparte, by nie pytać Boga o zdanie. Pomysł sprzedaży mieszkania pojawił się dość szybko, po śmierci naszego małego Benia. Przeprowadzka jednak do domu na kołach już kilka lat wcześniej. Jeszcze zanim urodził się Benio wiedziałam, że pragnienie mojego serca to wolność, wolność dla mnie i mojej rodziny. To przygoda. To bliskość, którą wielu nazywało ciasnotą a nawet patologicznymi warunkami. Po ludzku nic nie wychodziło. Mieszkanie się nie sprzedało. Inflacja, odmowy kredytowe, zwątpienie. Choć z zza instagramowych ekranów uśmiechaliśmy się szeroko a do kościoła przychodziliśmy wyspani jak nigdy, serce pękało nam coraz bardziej. Bezsensownie wbijało swoje części w żebra, czasem żołądek lub kręgosłup. Czasem też a może często uderzało w innych raniąc jak oszalałe tylko dlatego, że samo było zranione.

Jedna podróż, potem druga. Nowe znajomości i prezent. Niespodziewany, nieplanowany, nie wybłagany. „Pan Bóg tyle nam już dał! I my chcielibyśmy dać wam coś… Naszą przyczepę”. Klęczałam w zielonym namiocie, który stanowił letnią siłownię ośrodka, w którym właśnie się znajdowaliśmy. Modliłam się dziękując za prezent. Nie wiedziałam, że przyjdzie czas gdy będę razem z Hiobem powtarzać „Dał Pan, zabrał Pan” reszty słów już nie wypowiadałam, nie potrafiłam… („Niech Imię Pańskie będzie błogosławione” Księga Hioba 1,21).

Nasz nowy dom na kółkach zaciągnął nas nad samo polskie morze, nad Mierzeje Wiślaną, do Trójmiasta i na Warmię. Zwiedził z nami Beskid i Pojezierze Drawskie. Poznań, Wrocław, Katowice. Gdy przyszedł czas na ucieczkę do krain tak mało znanych, do tych ciepłych i nie przywołujących jeszcze żadnych wspomnień, zniknął tak szybko jak się pojawił. Zabrał ze sobą nie tylko wszystko co mieliśmy, ale też letni czas pracy nad sobą. Ostatnie oszczędności. Ukochanego kota. Ulubione ubrania. Kilka Benkowych pamiątek. Pianino elektryczne i flet poprzeczny, ukulele. Kilogramy Lego i całą masę elektroniki służącej nam do pracy. Zobaczyłam gruzy tego, co tak kochałam… O czym marzyłam… Gruzy tego co dał i zabrał Pan…

Siedzieliśmy w samochodzie mojej siostry wpatrując się w ścianę sklepów znajdującą się przed nami. Byliśmy przytłoczeni ilością rzeczy jaką musimy nagle kupić. Przytłoczeni myślą, że obecne plany na najbliższy rok są poprawnymi planami, w które tak naprawdę nie chcemy iść. Chyba nigdy nie lubiliśmy się z rozsądkiem i spokojem. Zadzwonił telefon przerywając nasze szorstkie wypowiedzi dotyczące ilości bielizny, która nadal nie jest naszą własnością. Zakopane? Nasze oczy się spotkały, serce zabiło mocniej, a dusza poczuła ulgę jakiej nie doświadczyła od wielu dni. 10 pokoi gościnnych, sala konferencyjna na 100 osób, stołówka, kuchnia. Poczuliśmy, że zaczyna się kolejna niezwykła podróż w naszym życiu.

Chcieliśmy uciec do świata, który nie pytał o Benia. Do świata, który wolny jest od wspomnień. Zapomnieliśmy jednak, że Tatry nigdy nie pytały „Jak tam Benio?” W przeciwieństwie do morza nie zadają pytania „Dlaczego przyjechaliście znów bez tego małego ślicznego chłopca?” Morze nie jest jedyne w swych uporczywych pytaniach. „Hej, gdzie Benio?” pyta Pojezierze, pytają Mazury, pyta Ojcowski Park Narodowy. Pytają co u niego, bezczelnie wspominają czasy, gdy szczęście miało kolor szarości. Tatry tego nie robią. Tatry nie znają Benia. Nie mogą o nim mówić, wspominać chwil z nim ani czegokolwiek wypominać. Na domiar wszystkiego to właśnie one są pierwszymi, które sprawiły w moim sercu prawdziwy uśmiech, gdy wiosną pokazały mi swoje ośnieżone szczyty.

Chciałam uciec przed zimą, ale Bóg powiedział: zostań. Ja przeprowadzę cię przez tą zimę. Wiem, że chciałaś od niej uciec, ale przed nami najsroższa i najdłuższa zima w całej Polsce. To nic, obiecuję, że będę tuż obok. Obiecuję, że będzie ci ciepło. Obiecuje, że kiedyś wrócę. Obiecuje, że będzie kiedyś czas, gdzie nigdzie już zimy nie znajdziesz…

5 1 głos
Ocena wpisu
Subscribe
Powiadom o

1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Admin
Łukasz
11 miesięcy temu

Bardzo wzruszający wpis, choć sam to przeżyłem, to czytanie tego napisanego przez żonę budzi na nowo wspomnienia, zachwyt nad życiem i Bogiem i tęsknotę jednocześnie…